Skocz do zawartości
Belgia.net

Zameldowanie kogoś a belasting

Rekomendowane odpowiedzi

gripovita

Witam serdecznie.

 

Pytanie moje brzmi, czy jeśli na jednym mieszkaniu są zameldowane dwie osoby, które nie mają ze sobą nic wspólnego możliwe jest, aby np

- miało to związek z rozliczeniem podatkowym (tzn na jednym mieszkaniu są dwie takie a takie pensje to może być tyle i tyle większy podatek)?

- w takiej sytuacji, że jedna bierze kredyt, nagle traci pracę i wtedy konsekwencje ponosi druga?

 

Dla mnie to jest kompletna bzdura! Skoro jesteśmy totalnie obcymi osobami i każda zarabia na siebie, nie jesteśmy po ślubie, nie mamy dzieci jaki to ma w ogóle związek?

 

Normalnie nie pomyślałabym nawet o tym, bo wydaje mi się to totalnym absurdem, ale w związku z wypowiedzią mojego znajomego Belga (53-letniego) zaczęłam się nad tym zastanawiać...

Cytuję:

"Oczywiście Izabela, że to ma związek!- A jeżeli zamieszka ze mną koleżanka, KOBIETA?!- To będzie znaczyło, że jesteście w związku lesbijskim i macie wspólny budżet. Ja już kiedyś miałem taką sytuację, że 'komornik' zgarnął z mojego mieszkania 3 tys euro za winy tego i tego, którego zameldowałem, a człowieka później już nigdy na oczy nie widziałem (to było sto lat za murzynami:D)"

 

Już sama nie wiem, szczerze mówiąc zgłupiałam... Czy wszyscy, którzy tutaj ze sobą mieszkają od razu muszą mieć ze sobą jakieś relacje?

 

Generalnie ostatecznie doszłam do wniosku, że Belgia to jest tak udziwniony kraj, że tu wszystko jest możliwe, stąd moje zapytanie na forum. Nie wiem, czy udało mi się to trafnie sprecyzować. Jeśli ktoś nie rozumie tego co napisałam lub nie ma o tym pojęcia proszę o niewypowiadanie się. Gdy czasem czytam niektóre odpowiedzi, to aż mnie niesie i lepiej żeby nie były kierowane w moją stronę :-) Ostatecznie i tak zaczerpnę wiedzy w odpowiednich instytucjach, tylko że to dopiero w poniedziałek, a ja już bym chciała coś wiedzieć!!!

 

 

Pozdrawiam Was serdecznie :-)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
123456

Na pierwsze pytanie - tak, dochody sie sumuje, nie wiem czy do podatku, ale np do zasilku dla samotnych matek czy bezrobotnych juz tak...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
elaozkan

jesli zechcesz wziac kredyt to tez mozesz razem podac dochody osoby z ktora jestes zameldowana pod wspolnym adresem

ale jesli to nie jest bliska rodzina to ona musi wyrazic zgode i odwrotnie,a konsekwencje z braku splaty ponosza te dwie osoby.tyle wiem z autopsji/wlasnego doswiadczenia/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smolki

nie sluchaj ludzi kturzy plata bzdury,podatki rozlicza sie na jedna osobe lub na dwie pod warunkiem ze jest to malzenstwo,w rzadnym innym wypadku,od kiedy mam rozliczac sie z podatku z kolega czy kolezanka tylko dlatego ze mieszkamy wspulnie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smolki

a propo kredytu to fakt,mozna wziasc kredyt gotuwkowy lub innego rodzaju kredyt za poreczeniem majatkowym lub za poreczeniem drugiej osoby,wtedy ta osoba jest takze odpowiedzialna wrazie komplikacji przy splacie kredytu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sweet

związek trzeba zalegalizować, nie wystarczy zamieszkać, ja mieszkałam z 3 różnymi osobami i każdy dostawał osobny pit, a Belg może miał na myśli stały meldunek a nie tymczasowy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Iwcia

Gripovita, pytasz "Czy wszyscy, którzy tutaj ze sobą mieszkają od razu muszą mieć ze sobą jakieś relacje?"

Z samego faktu, ze razem mieszkaja juz maja relacje!

Z tego co sie orientuje, to zeby razem rozliczac sie z podatku trzeba miec slub albo "samenwonen", czyli oficjalny konkubinat. W innych przypadkach rozliczamy sie osobno.

Ale, tak jak napisal 123456, przy obliczaniu wszelkich zasilkow juz patrza ile osob jest zameldowanych w danym mieszkaniu i prawda jest taka, ze im wiecej ludzi mieszka oficjalnie pod jednym dachem, tym te zasilki sa mniejsze, bo koszty chocby oplat za mieszkanie rozkladaja sie na wieksza ilosc ludzi, czyli, ze w kieszeni zostaje Ci wiecej pieniazkow. Dlatego meldowanie kolegi, szwagra, kuzynki... niesie za soba ryzyko, ze nawet ekonomiczne bezrobotne bedzie mniejsze, bo przeciez skladamy takie oswiadczenie o ilosci osob oficjalnie mieszkajacych z nami.

Kolejna sprawa, jezeli ktores z naszych wspollokatorow popadnie w klopoty finansowe i zacznie scigac go komornik, to przychodzac do domu w celu zajecia mienia na poczet dlugu, nie bedzie pytal czy ten telewizor jest Malinowskiego, czy laptop Kowalskiego... po prostu zabiera jak leci... prawnie ma obowiazek zostawic w mieszkaniu stol, krzeslo, lozko, lodowke... nie wiem czy cos jeszcze... Takze, warto sie zastanowic, zanim zgodzimy sie na wspolne zamieszkanie wiekszej ilosci osob, szczegolnie jesli nie do konca je znamy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gripovita

Gripovita, pytasz "Czy wszyscy, którzy tutaj ze sobą mieszkają od razu muszą mieć ze sobą jakieś relacje?"

Z samego faktu, ze razem mieszkaja juz maja relacje!

Z tego co sie orientuje, to zeby razem rozliczac sie z podatku trzeba miec slub albo "samenwonen", czyli oficjalny konkubinat. W innych przypadkach rozliczamy sie osobno.

Ale, tak jak napisal 123456, przy obliczaniu wszelkich zasilkow juz patrza ile osob jest zameldowanych w danym mieszkaniu i prawda jest taka, ze im wiecej ludzi mieszka oficjalnie pod jednym dachem, tym te zasilki sa mniejsze, bo koszty chocby oplat za mieszkanie rozkladaja sie na wieksza ilosc ludzi, czyli, ze w kieszeni zostaje Ci wiecej pieniazkow. Dlatego meldowanie kolegi, szwagra, kuzynki... niesie za soba ryzyko, ze nawet ekonomiczne bezrobotne bedzie mniejsze, bo przeciez skladamy takie oswiadczenie o ilosci osob oficjalnie mieszkajacych z nami.

Kolejna sprawa, jezeli ktores z naszych wspollokatorow popadnie w klopoty finansowe i zacznie scigac go komornik, to przychodzac do domu w celu zajecia mienia na poczet dlugu, nie bedzie pytal czy ten telewizor jest Malinowskiego, czy laptop Kowalskiego... po prostu zabiera jak leci... prawnie ma obowiazek zostawic w mieszkaniu stol, krzeslo, lozko, lodowke... nie wiem czy cos jeszcze... Takze, warto sie zastanowic, zanim zgodzimy sie na wspolne zamieszkanie wiekszej ilosci osob, szczegolnie jesli nie do konca je znamy.

A jeśli będę miała kontrakt o wynajęciu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
elaozkan

kontrakt o wynajm mieszkania wlasciciel podpisuje z osoba wyynajmujaca,moze byc to jedna z osob zamieszkujacych pod danym adresem lub dwie osoby nie spokrewnione z soba ,spokrewnione z soba tez /maz z zona,matka z synem itd/ale kontrakt bedzie jeden,jedno mieszkanie jeden kontrakt.a rozliczenie razem to tylko osoby bedace w zwiazku malzenskim ,lub w konkubinacie,lub dodajesz do swego rozliczenia maloletnie dzieci,tez jest taka forma.reszta rozlicza sie oddzielnie bo to jest rozliczenie twoich dochodow rocznych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Iwcia

Gripovita, pytasz "Czy wszyscy, którzy tutaj ze sobą mieszkają od razu muszą mieć ze sobą jakieś relacje?"

Z samego faktu, ze razem mieszkaja juz maja relacje!

Z tego co sie orientuje, to zeby razem rozliczac sie z podatku trzeba miec slub albo "samenwonen", czyli oficjalny konkubinat. W innych przypadkach rozliczamy sie osobno.

Ale, tak jak napisal 123456, przy obliczaniu wszelkich zasilkow juz patrza ile osob jest zameldowanych w danym mieszkaniu i prawda jest taka, ze im wiecej ludzi mieszka oficjalnie pod jednym dachem, tym te zasilki sa mniejsze, bo koszty chocby oplat za mieszkanie rozkladaja sie na wieksza ilosc ludzi, czyli, ze w kieszeni zostaje Ci wiecej pieniazkow. Dlatego meldowanie kolegi, szwagra, kuzynki... niesie za soba ryzyko, ze nawet ekonomiczne bezrobotne bedzie mniejsze, bo przeciez skladamy takie oswiadczenie o ilosci osob oficjalnie mieszkajacych z nami.

Kolejna sprawa, jezeli ktores z naszych wspollokatorow popadnie w klopoty finansowe i zacznie scigac go komornik, to przychodzac do domu w celu zajecia mienia na poczet dlugu, nie bedzie pytal czy ten telewizor jest Malinowskiego, czy laptop Kowalskiego... po prostu zabiera jak leci... prawnie ma obowiazek zostawic w mieszkaniu stol, krzeslo, lozko, lodowke... nie wiem czy cos jeszcze... Takze, warto sie zastanowic, zanim zgodzimy sie na wspolne zamieszkanie wiekszej ilosci osob, szczegolnie jesli nie do konca je znamy.

A jeśli będę miała kontrakt o wynajęciu?

To, znaczy... o co pytasz?....

To, ze masz kontrakt o wynajeciu, to znaczy, ze wlasciciel mieszkania zawarl z Toba umowe najmu mieszkania... i tyle.

Jezeli przyjmiesz do tego mieszkania kolejne osoby, oczywiscie za zgoda wlasciciela, przynajmniej tak powinno byc, ze przed przyjeciem kolejnej osoby powinno sie to uzgodnic z wlascicielem... no wiec, jezeli ktos jeszcze z Toba zamieszka, to ma prawo sie zameldowac. Zglaszajac sie do gminy podaje ten adres, a gmina zawsze wysyla do sprawdzenia policjanta, ktory sprawdza czy dana osoba tam rzeczywiscie mieszka. Ja przynajmniej nie slyszalam, zeby ktos mial problem, ze jego nazwisko nie figuruje na kontrakcie. Najwazniejszy jest stan faktyczny, czyli, czy ta osoba jest w tym domu, jej nazwisko figuruje na dzwonku i na skrzynce pocztowej...

Edytowane przez Iwcia

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gripovita

 

 

Gripovita, pytasz "Czy wszyscy, którzy tutaj ze sobą mieszkają od razu muszą mieć ze sobą jakieś relacje?"

Z samego faktu, ze razem mieszkaja juz maja relacje!

Z tego co sie orientuje, to zeby razem rozliczac sie z podatku trzeba miec slub albo "samenwonen", czyli oficjalny konkubinat. W innych przypadkach rozliczamy sie osobno.

Ale, tak jak napisal 123456, przy obliczaniu wszelkich zasilkow juz patrza ile osob jest zameldowanych w danym mieszkaniu i prawda jest taka, ze im wiecej ludzi mieszka oficjalnie pod jednym dachem, tym te zasilki sa mniejsze, bo koszty chocby oplat za mieszkanie rozkladaja sie na wieksza ilosc ludzi, czyli, ze w kieszeni zostaje Ci wiecej pieniazkow. Dlatego meldowanie kolegi, szwagra, kuzynki... niesie za soba ryzyko, ze nawet ekonomiczne bezrobotne bedzie mniejsze, bo przeciez skladamy takie oswiadczenie o ilosci osob oficjalnie mieszkajacych z nami.

Kolejna sprawa, jezeli ktores z naszych wspollokatorow popadnie w klopoty finansowe i zacznie scigac go komornik, to przychodzac do domu w celu zajecia mienia na poczet dlugu, nie bedzie pytal czy ten telewizor jest Malinowskiego, czy laptop Kowalskiego... po prostu zabiera jak leci... prawnie ma obowiazek zostawic w mieszkaniu stol, krzeslo, lozko, lodowke... nie wiem czy cos jeszcze... Takze, warto sie zastanowic, zanim zgodzimy sie na wspolne zamieszkanie wiekszej ilosci osob, szczegolnie jesli nie do konca je znamy.

A jeśli będę miała kontrakt o wynajęciu?

 

To, znaczy... o co pytasz?....

To, ze masz kontrakt o wynajeciu, to znaczy, ze wlasciciel mieszkania zawarl z Toba umowe najmu mieszkania... i tyle.

Jezeli przyjmiesz do tego mieszkania kolejne osoby, oczywiscie za zgoda wlasciciela, przynajmniej tak powinno byc, ze przed przyjeciem kolejnej osoby powinno sie to uzgodnic z wlascicielem... no wiec, jezeli ktos jeszcze z Toba zamieszka, to ma prawo sie zameldowac. Zglaszajac sie do gminy podaje ten adres, a gmina zawsze wysyla do sprawdzenia policjanta, ktory sprawdza czy dana osoba tam rzeczywiscie mieszka. Ja przynajmniej nie slyszalam, zeby ktos mial problem, ze jego nazwisko nie figuruje na kontrakcie. Najwazniejszy jest stan faktyczny, czyli, czy ta osoba jest w tym domu, jej nazwisko figuruje na dzwonku i na skrzynce pocztowej...

 

Przepraszam, nie wyraziłam się dostatecznie precyzyjnie.

Co w wypadku, gdy ja jestem właścicielem mieszkania- czy to, że kogoś zamelduje (lub wynajmę pokój z kontraktem- która wersja byłaby lepsza?) będzie miało wpływ na mój kredyt, podatek (kredyt też odlicza się od podatku) i ewentualne wtargnięcie notariusza? To oczywiście najgorsza wizja, ale lepiej zakładać taką niż potem niemiło się zaskoczyć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ola77

Co za glupoty co niektorzy pisza,a post Iwci przoduje w tym.....codziennie w pracy mam doczynienia z kontraktami mieszkaniowymi pracownikow i zapewniam ciebie,ze bardzo duzo expatow,szczegolnie tych mlodych,singli,ktorzy zaczynaja zycie tu w Belgii wynajmuja wspolnie mieszkania i domy.I nie laczy ich zaden zwiazek ani wiezy rodzinne. Wola wynajac takie lokum=pokoj w lofcie czy domu w dobrej dzielnicy ze wzgledu na koszty. Wyglada to tak,ze moze jedna osoba wynajac,a pozniej nastepni dochodza i dopisuja tzw annexe z wlascicielem.Oczywiscie wowczas kazdy jest rozliczany osobno i osobno odpowiada za swoje rzeczy. Jest legalny meldunek i jak ktos ma problem z komornikiem i ten ma zjawic sie to zawsze dzielnicowy jest poinformowany,a ten wie,ze to lokum z collocation. A wiec nikt nikomu nie zabierze rzeczy z powodu innego mieszkanca. Oplaty za tzw charges dzieli sie po rowno. Czesto tez takie osoby maja wspolne pomiedzczenie=living,kuchnia,wc, lazienka,ktore na wzajem sprzataja lub skladaja sie na sprzataczke. Bywa,ze i wspolnie robia zakupy. Mysle,ze ta forma wspolnego wynajmu jest coraz bardziej popularna(i nie tylko wsrod studentow) i calkowicie legalna,ale oczywiscie musi byc to legalnie.Nawet istnieja strony www w tym temacie  www.appartager.be

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Iwcia

Co za glupoty co niektorzy pisza,a post Iwci przoduje w tym.....codziennie w pracy mam doczynienia z kontraktami mieszkaniowymi pracownikow i zapewniam ciebie,ze bardzo duzo expatow,szczegolnie tych mlodych,singli,ktorzy zaczynaja zycie tu w Belgii wynajmuja wspolnie mieszkania i domy.I nie laczy ich zaden zwiazek ani wiezy rodzinne. Wola wynajac takie lokum=pokoj w lofcie czy domu w dobrej dzielnicy ze wzgledu na koszty. Wyglada to tak,ze moze jedna osoba wynajac,a pozniej nastepni dochodza i dopisuja tzw annexe z wlascicielem.Oczywiscie wowczas kazdy jest rozliczany osobno i osobno odpowiada za swoje rzeczy. Jest legalny meldunek i jak ktos ma problem z komornikiem i ten ma zjawic sie to zawsze dzielnicowy jest poinformowany,a ten wie,ze to lokum z collocation. A wiec nikt nikomu nie zabierze rzeczy z powodu innego mieszkanca. Oplaty za tzw charges dzieli sie po rowno. Czesto tez takie osoby maja wspolne pomiedzczenie=living,kuchnia,wc, lazienka,ktore na wzajem sprzataja lub skladaja sie na sprzataczke. Bywa,ze i wspolnie robia zakupy. Mysle,ze ta forma wspolnego wynajmu jest coraz bardziej popularna(i nie tylko wsrod studentow) i calkowicie legalna,ale oczywiscie musi byc to legalnie.Nawet istnieja strony www w tym temacie  www.appartager.be

A czy ja gdzies napisalam, ze ludzie tak nie robia?!!!

Oczywiscie, ze robia, ale Ty, Olu chyba znasz ten temat tylko od teoretycznej strony, skoro uwazasz, ze wszystko w takich ukladach przebiega jak w bajce... a ja sama kiedys, na poczatku tak mieszkalam i wielu moich znajomych tez tak zaczynalo, bo tak jest latwiej ale zapewniam Cie, ze kazdy uciekal z takiego ukladu, jak tylko mial chocby mala szanse na samodzielne lokum... chocby w kiepskiej dzielnicy.

Znam sporo ludzi, troche juz tu mieszkam, ale nie znam nikogo, kto chcialby mieszkac na tzw kupie, byleby w pieknym domu i w dobrej dzielnicy!

W teorii wszystkie koszty sa podzielone po rowno, kazdy ma swoja polke w lodowce i papier toaletowy w kiblu... ale w praktyce... jeden drugiemu wyjada jedzienie... podkrada srodki czystosci...ten wiecej wykorzystal elektryki, bo siedzi dlugo w nocy przed telewizorem... inny zbyt duzo gazu, bo gotuje codziennie obiad!

W mieszkaniu, w ktorym na poczatku mojej kariery emigracyjnej podnajmowalam pokoj, wlascicielka wkrecila mi zarowke 15-tke, o innych "przyjemnosciach" nie wspomne.

Z tego co piszesz, masz do czynienia z domami, gdzie sa podnajmowane pokoje dla studentow, a to rzeczywiscie, zupelnie inna bajka, inni ludzie, na kazdy weekend jada do domu... znam paru studentow, ktorzy mieszkaja w pokojach typu "studentekamer"... nie ma tu co porownywac...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ola77

Jako studentka,dawno temu tez tak mieszkalam.Tak, nigdy tu z rodakami nie mieszkalam w takich warunkach,ktore mialam okazje ogladac w reportazu vl tv1. Ja widze po dokumentach,z ktorymi mam codziennie doczynienia w pracy,ze wlasnie bardzo duzo ludzi -expatow,nie zawsze najmlodszych zyje nawet bedac w zwiazkach,w takich jak ja to nazywam "kolchozach". I najwidoczniej musi im to odpowiuadac.Ci ludzie nie naleza do biednych,ktorzy musza oszczedzac,gdyz maja jak na Belgie bardzo dobre wyplaty. Zyja tak,bo tak lubia.I porownujac to o czym ty piszesz i co widzialam w reportazu VIA ANNEMIE to na pewno odbywa sie to na innych zasadach.Uwazam,ze zawsze trzeba to robic na legalnych i konkretnych zasadach i warunkach.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Iwcia

Tak wlasnie myslalam, Olu, ze Twoja belgijska droga wygladala nieco inaczej niz wiekszosci typowych emigrantow zarobkowych...

Ja, jak przyjechalam to mialam 2 tys. frankow w kieszeni... na nas dwoje! Dla tych, co juz tej epoki nie pamietaja, albo w ogole jej nie znaja, 2 tys. frankow to dzisiaj ok 50 euro... no, wartosc pieniedzy byla nieco inna, ale...

Trudno jest z taka kwota wynajac mieszkanie, czy chocby pokoj nawet... wiec przechodzi sie droge przez meke... w "kolchozach"... i ucieka sie z nich najszybciej jak sie da.

Malo kto ma pieniazki na poczatku na czynsz i jeszcze na gwarancje... bo jak ma to tutaj nie przyjezdza!

Takie zycie...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ola77

Zdziwisz sie,bo moze tak w Belgii inaczej.Ale jako studentka musialam zarobic na swoje utrzymanie i swoje studia.Wowczas bylo duzo ciezej o prace i byla ona na pewno ciezsza od sprzatania.Kto pracowal przy tabace,szparagach, czy nawet winogronach,to wie o czym mowie

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
v135pr

Dziwne te studia Pani Olu :D  Ja studiujac w Polsce na ¨ podrzednej polibudzie ¨ nie mialem czasu praktycznie na nic, bo zajecia pochlanialy czasami caly dzien: wyklady od 8;00 do 13;00 lub do 14;00, a potem labolatoria, albo cwiczenia i tak 5 dni w tygodniu. Na prace jakos nie bylo czasu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ola77

Nie zamierzam podawac cv,ale tu wystarczy pomyslec,ze te prace nie byly w czasie roku studenckiego tylko w czasie wolnym (wakacje dluzsze i krotsze).No i studiow humanistycznych nie wolno porownywac z humanistycznymi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×